wtorek, 19 lipca 2011

Projekt: ławka

Dziś podsumowanie kolejnego etapu ogrodowych przemian. Tym razem dotyczy on rzeczy dość prozaicznej, a mianowicie ławki. Owa koleżanka ławka ma już ładnych parę lat. Doskonale pamięta ona czasy, kiedy jako uczennica szkoły podstawowej przesiadywałam na niej w letnie dni z książką w dłoni od śniadania do obiadu. Jak się również okazało, pamięta co najmniej 5 podejść do zmiany swej drewnianej osobowości. Ale od początku.
Rozpoczynając sezon letni, a raczej rzec by należało - kończąc sezon zimowy - utwierdziliśmy się w przekonaniu, iż duża ilość śniegu, mróz i inne "atrakcje" pogodowe nie służą podstawowym, prymitywnym, meblom ogrodowym. W naszym przypadku ławce. Pozwólcie, że daruję sobie barwny opis na rzecz wszystkomówiącego zdjęcia.



Ot i ławka sama w sobie. :) Przyznam się bez bicia, że długo myśleliśmy z mężem co z nią począć. W planach był już nawet zakup nowej sztuki. Jednak sentyment do naszej zielonej staruszki wziął górę. W ostatni weekend zapadła decyzja: Szlifujemy, malujemy, czyli odnawiamy. Już po kilku energicznych ruchach papieru ściernego zrozumieliśmy, że zadanie na pozór nieskomplikowane wcale takie nie będzie. Odkryliśmy co najmniej 5 warstw kolorystycznych. W ruch poszła szlifierka, a wraz z nią pożegnaliśmy połowę grubości deski. Krótka wymiana spojrzeń między mną a mężem i już wszystko było jasne. Bez zakupu nowych desek się nie obejdzie. Jak się szybko okazało to dopiero zakupowy początek. Skończyło się na drewnochronie (barwa mahoń),  kilku puszkach farby (zielony, żółty, czerwony, niebieski, różowy) i bezbarwnym lakierze do drewna. Sprzyjająca pogoda i dwa dnia artystycznego działania by z ławki zrobić ŁAWKĘ dostarczyły wiele radości nie tylko nam ale i naszej córce. To głównie z myślą o niej mama zrobiła na nowych deskach kolorowe ... mazy, które tata przykrył podwójną warstwą lakieru. Efektem końcowym jest stara-nowa ŁAWKA. :)




1 komentarz: